poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Wampirycznie i anielsko.

Odbiorca kultury ze mnie żaden. Po koncertach, teatrach, kinach się nie szwędam (na Conana tez nie pójdę niech to Crom przeklnie). Zostają mi reklamy. A w reklamach i wampiry i anioły.


Krwiopijcy zawitali do słodkości:) Boom wampiryczny trwa, czego ten spocik jest najlepszy przykładem. Reklama mi się jednak podoba. Bo wampir, przynajmniej do momentu skuszenia na czekoladę, jest prawie że klasyczny. Oczywiście ze daleko mu od słowiańskiego upiora, który był tylko gnijącym kawałem mięcha. Klasyczny jest filmowo. Piękne okoliczności Wenecji (zdaje się ze w 5 lub 6 sezonie Doctora Who jest odcinek "Wampiry z Wenecji :)), powiewający płaszcz, kły, brak odbicia w lustrze. Żadne nowo modne nastoletnie wampiry abstynenci, czy inne pomysły. Choć trochę klimat reklamy, może przez urodę wampira, przypomniał mi serial Moonlight. Podobny nieprawdaż?


Fajne jest też wrażenie jakieś niedopowiedzianej historii. Kim jest kobieta? Po co kusi wampira? Pocałunek jest wskazówką, ale potem pojawia się kolejny krwiopijca. Co z poprzednim? Może kobieta to jakaś Anita Blake, łowczyni wampirów:) he, he na co mi przyszło, analizuję reklamy:)
Teraz pora na anioły. W zasadzie anielice. Nowa reklama Axe, tradycyjnie jest seksistowska. Tym razem jest tez piękna. Muzyka na pierwszym miejscu, świetna narracja, o urodzie aniołków nie wspominając.


Anioły też ostatnio modne. I w literaturze, filmie (choć tu różnie wychodzi , "Armia Boga" najlepsza) i w sklepach z różnościami. Aniołków z ceramiki, drewna i czego tam jeszcze na tony. 
No to na koniec anielska piosenka ;)


wtorek, 16 sierpnia 2011

Primeval sezon czwarty.


Czwarty sezon zmagań z anomaliami i paskudami z nich wyłażącymi...hmmm...nowe otwarcie w serialu, o którym swego czasu bardzo pozytywnie pisałem. Serii którą po prostu lubię. Sezony 1-3 obejrzałem pod rząd, czwóreczka nieco czekała na swoją kolej. Piątka też pewnie poczeka, ale wracając do tematu. Jakoś mniej przyjemnie mi się oglądało. Sezon trzeci mocno namieszał-postacie które skupiały zespół nie żyją lub odeszły, zniknęły. Największy przeciwnik Helen Cutter nie żyje. Twórcy 4 sezonu musieli więc zacząć na nowo w zasadzie. Może po staremu plusy i minusy.
Minusy:
- jakoś siadło tempo, wcześniejsze serie były jakieś "szybsze"
- strasznie dużo osób zaczęło podróżować anomaliami, wątek z wiktoriańskimi podróżnikami i Ethan nie podszedł mi, w sumie takie zapychanie czasu. 
- nieudane próby emocjonalnych odcinków. Ten z szkołą...hmm zabicie dziewczynki, jej filmik echh nie wyszło. 
- za mało Bena Millera !
- za mało odcinków :)
Plusy:
-to nadal Primeval :)
-sekret nowego członka zespołu Matta
-nowa członkini zespołu Jess (choć dobór kolorów i dodatków do ubrań jest specyficzny) i nowa fryzura Abby ;)
  
W sumie z czterech obejrzanych sezonów, czwarty oceniam najsłabiej. W sumie tylko dwa odcinki zapadły mi w pamięć, oba na końcu serii. 


niedziela, 7 sierpnia 2011

Czarni lotnicy, czerwone ogony.

Historia czarnych lotników z 332 Grupy Myśliwskiej USAAF wraca na ekrany i zapowiada się dobry film


Będę musiał się na niego wybrać, poniekąd  dlatego że "Czerwone Ogony" latały nad Śląskiem, osłaniając bombowe rajdy na zakłady wokół Kędzierzyna (w jednym z nich zginęło 30 jeńców brytyjskich, będę kiedyś o nich pisać na moim drugim blogu, gdyż spoczywają w Krakowie).
Można o tym przeczytać na stronie Stowarzyszenia Blechhammer 1944. Artykuł ciekawy i działalność zapaleńców z Stowarzyszenia niesamowita i godna podziwu. Sam się jeszcze dziwię czemu nie nawiązałem z nimi kontaktu w sprawie"moich" jeńców, zwłaszcza że maja wiele informacji i kontaktów (w tym z córka jednego z nich). Echh, ta moja nieśmiałość...
Link do artykułu tutaj:
http://alfsoft.net/blechhammer1944/site/articles.php?article_id=2

Fajna gra: Dust Tactics

Lubię gry, czy to planszówki czy to bitewniaki. Kiedyś pokazywałem już tu moje figurowe sieroty po Konfrontacji. Zaś cześć moich dawnych uczniów pewnie nic nie pamięta z moich nudnych lekcji, tylko czas spędzony nad "Osadnikami z Katanu", "Talizmanem" czy "Citadels". Ostatnio sprawiłem sobie grę, która bardzo przypadła mi do gustu. To "Dust Tactics". 
Dlaczego tak mi się spodobała? Po pierwsza alternatywna rzeczywistość II wojny światowej wykreowana przez rysownika Paolo Parente. Jest rok 1947 a wojna wciąż trwa, na polach bitew królują potężne maszyny kroczące, walczące strony używają obcych technologii. Alianci, sowieci, Oś i możliwość inwazji obcych.Fabularna otoczka gry jest nieźle zakręcona. 
www.theridecomic.com
Gramy na planszy, a raczej na kartonowych arkuszach (w zestawie startowym na jednej stronie lodowe pustkowie, na drugiej baza). Gramy oczywiście figurkami. Figurki są niesamowite! Nigdy bym nie myślał że na gumowej figurce (piechota jest z tego materiału) może być tyle szczegółów. Modele maszyn kroczących po prostu powalają swoim wykonaniem. Figurki i modele możemy oczywiście pomalować, ale sam chyba tego nie będę robić. Ogólnie wykonanie gry jest na najwyższym poziomie. Otwierając pudełko miałem efekt wow. Wow jakie "czołgi", wow jakie figurki (każda w osobnym woreczku strunowym ;)) wow jakie arkusze planszy. Wow komiks...eee tu tylko wow co do okładki, krótka zawartość mocno średnia. 

Zasady zaś są proste, pewnie fanatycy gier powiedzą że wręcz prostackie. Gra się jednak bardzo przyjemnie i szybko. Specjalne kości rozstrzygają walkę, statystyk nie jest za dużo i wszystko można wyczytać z kart jednostek (dużych i laminowanych). Zasady zresztą się rozwijają, dodatki wprowadzają nowe oddziały, zasady np.: artylerii, budynków. Wkrótce ma wyjść nowa podstawka gry z klaryfikacją  zasad i nowymi modelami. ( i jak dzisiaj się dowiedziałem wyjdzie jesienią w Polsce).
Walka jak powiedziałem jest szybka i emocjonująca. Tak na przykład wyglądało zakończenie jednej z bitew.


Nie, nie było happy endu dla amerykańskiego rangera, bazooka nie przebiła niemieckiego pancerza. 
Oj, myślę że spędzę nad tą gra sporo czasu :) zwłaszcza ze wkrótce maja się ukazać zasady bitewniaka. Będzie się nazywać Dust Warfare.