Uciekam w przeszłość, nawet przy takiej okazji jak dziś...
"W ogrodach i na polach brniemy w powodzi szumnej zwiędłych, pożółkłych liści...Żegnamy się z nimi na zawsze ;bo choć na wiosnę znowu się zazielenią drzewa, inne to już będą liście, a zresztą nie każdemu dane dożyć wiosny...
Te stosy liści zżółkłych, ścielących się pokotem po ziemi, są dla nas mieszczuchów symbolem tych pokosów Śmierci, która tragicznie bujne zbiera żniwo tego roku na polach Polski, Belgii i Francji. Miljony czaszek ludzkich zasieje Śmierć po ziemiach bliskich i dalekich-jakież zasiewy zejdą na wiosnę z tych krwawych, ludzkich ziaren?"
Kurier Lwowski, 1 listopad 1914.
To jak taniec ze śmiercią... Problem w tym, że jednym się jej udaje uciec, innym - nie...
OdpowiedzUsuń"Taniec ze śmiercią" - mojego autorstwa
Pozwólcie, że opowiem mrożącą krew w żyłach historię
Kiedy wędrowałam pewnej nocy po bezdrożach
Popadając w coraz większą tego świata monotonię
Idąc tam - w ciemność - gdzie już nie dociera łaska boża
Wpatrzona w gwiazdy, rozkoszowałam się światłem księżyca
Nieświadoma bliskości czegoś, co śledziło każdy mój ruch
Tak cicho podążało za mną, przyczajone niczym wampirzyca
Straszliwe jak diabeł i skryte w mroku niby upiorny duch
Z przerażenia padłam na kolana, gdy wypadło na mnie zza drzew
I porwało mnie w miejsce chyba najbardziej przeklęte
Gdzie Szatan mówi mi dobranoc i słychać tylko diabłów śpiew
Wtem strach mnie ogarnął - co miałam najcenniejsze zostało mi wzięte
Tam wezwali mnie bym dołączyła do ich tańca zmarłych
I w krąg ognia podążyłam za nimi do środka
Wtedy do tańca porwała mnie sama śmierć - pan upadłych
Mówiąc upiornym głosem - "Zostaniesz ze mną, moja słodka..."
Czułam jakby zatrzymał się czas, a jednak wciąż iść chciałam
I płomienie ognia nie poparzyły mnie, kiedy weszłam na węgle
Choć prowadzona przez śmierć, jakoś w jego ramionach się nie bałam
Myślałam, że wkrótce wybudzę się z tego snu, lecz on trwał ciągle
Czułam się jak w transie, opuścił mnie mój duch
Gdyby tylko ktokolwiek mógł być tego świadkiem...
Taki lekki, zwinny, a zarazem szybki był każdy mój ruch
Co się może stać? - wtedy nie przejmowałam się upadkiem
Tańczyłam i śpiewałam wraz z nimi, a oni oczy puste mieli
Bezduszne istoty, nieumarli - przybyli wprost z głębin piekła
Takiego mrocznego pejzażu żeście jeszcze nie widzieli
Skąd dusza już siedząca na ramieniu rychle by uciekła
Tak mój wolny duch śmiał się ze mnie tańczącej i kpił
Z bezdusznego ciała, co na dole hulało w umarłych kręgu
Patrzyła jak Pan Ciemności powoli życie me sączył
Delektując się uciekającą szansą na żywot, którą miałam w zasięgu
Aż nadszedł czas połączenia i dusza na powrót spłynęła we mnie
Nie wiedziałam czym żywa, czy umarłam, bo oni mnie otaczali
Na razie od mojego partnera do tańca nie odrywałam się
Szukając dobrej odpowiedzi, patrzyłam jak nas obserwowali
Ale na szczęście wybuchła kłótnia i odwróciła ich uwagę
Kiedy zdjęli ze mnie spojrzenie, natychmiast umknęłam
Sama nie wiem, dlaczego miast się cieszyć zachowałam powagę
Lecz wciąż nie mogę uwierzyć, że śmierci spod nosa czmychnęłam
Kiedy poczuję, że nadchodzi mój czas będę gotowa
Pożegnam się z wszystkimi i łyknę trochę gorzałki
Głowę zatrzymam tam, gdzie powinna być głowa
I ostatnimi spojrzeniami na życie nasycę oczne gałki
Ty także możesz zatańczyć z umarłymi, lecz wiedz
że cię tam trupy upiornymi spojrzeniami przewiercą...
Po dziś dzień nie wiem, dlaczego wtedy pozwolili mi uciec
Ale nie zatańczę już więcej, dopóki zatańczę ze śmiercią...
Pozdrawiam naszego ulubionego nauczyciela historii :)