Nie trzeba być wielkim znawcą Wielkiej Wojny żeby wiedzieć że na Boże Narodzenie roku 1914 zdarzyło się coś niesamowitego. Ludzie którzy ostatnie prę miesięcy poświęcali na to żeby się zabijać i okaleczać, wyszli do siebie z okopów by w czas wspomnienia narodzin Zbawiciela, być po prostu dla siebie ludźmi.
Nie wszędzie i nie wszyscy. W kilku miejscach, Niemcy i Brytyjczycy. Jak wspominał jeden z brytyjskich żołnierzy:
" Słyszeliśmy jak Niemcy śpiewają "Cichą Noc" i wystawili kartkę z napisem "Merry Christmas". Znów zaczęli śpiewać, a nasi chłopcy na to "Przyłączmy się ". Zaczęliśmy śpiewać, oni przestali. My przestaliśmy, oni zaczęli. Niemcy machali do nas "Wesołych Świąt , Tommy".
Jeden Niemiec wyskoczył z okopu i krzyczał "Szczęśliwego Bożego Narodzenia, Tommy!" Nikt nie strzelił, co było niesamowite, bo wcześniej nie mogłeś nawet wystawić palca z okopu żeby go ktoś nie odstrzelił.(...)Są Święta! Wszyscy wyskoczyliśmy z okopu , Niemcy też ruszyli w nasza stronę, podeszliśmy do zasieków i uścisnęliśmy sobie ręce"
Na środku ziemi niczyjej żołnierze rozmawiali, jedli, pili, grali w piłkę. Jakby wojna była jakimś odległym snem, koszmarem z którego wszyscy chcieli się obudzić. No dobra może nie wszyscy, jeden z Brytyjczyków wspominał że dokładnie obejrzał sobie pozycje niemieckie, by znaleźć miejsce z którego strzelał pewien uprzykrzony snajper.
Te wydarzenia nazwano świątecznym rozejmem, w zasadzie świątecznymi rozejmami. Często się o nich wspomina, nie tylko przy okazji Bożego Narodzenia. Zahaczyły się w kulturze popularnej czy to dzięki teledyskowi do piosenki Paula McCartneya
Czy filmowi "Joyeux Noel", do którego dorzucono Francuzów (wątek z przebranym w niemiecki mundur Francuzem, ruszającym na tyły by poznać losy rodziny swego oficera, nie powiem, wzruszający).
W wielu miejscach żołnierze długo utrzymywali ten stan zawierzenia broni. Aż do 3 stycznia 1915 roku trwał on na pozycjach 1/6 batalionu Gordon Highlanders. Tego dnia niemiecki oficer podszedł do szkockich okopów i poinformował ze niestety przełożeni zmuszają go do podjęcia walki. Panowie ustalili że zaczną ponownie za godzinę. Synchronizowali zegarki , pożegnali, po godzinie na nowo rozpoczęli wojnę.
W Święta roku 1915 sytuacja się nie powtórzyła. Ani nigdy później...
Richard Holmes w znakomitej książce "Tommy" przedstawia wspomnienia jednego z brytyjskich żołnierzy z świątecznego czasu 1915 roku. Jak w ogień karabinu maszynowego uchwycili niemiecki patrol naprawiający druty pod osłoną (może wigilijnej) nocy.
"Flara rozbłysła rzucając poświatę na chwiejne, duchom podobne padające postacie.(...) Dwóch Szkopów wpadło na własny drut i zginęło. Siekliśmy ziemię gdzie padli wrogowie ogniem , by wykończyć spryciarzy którzy udawali by martwych."
Pokój ludziom dobrej woli...
Pokój ludziom dobrej woli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz