sobota, 28 stycznia 2012

Fajna książka: "Redcoat" Richarda Holmesa

W jednym z swoich felietonów Arturo Prez-Reverte, którego uwielbiam, pisał :"Wcześniej dobrzy byli zawsze oni: przekraczali przełęcz Jyber, obwieszczając przybycie grą na trąbce, ratowali z opresji syna maharadży jako śmiali bengalscy lansjerzy, bronili królowej Wiktorii przed burska i zuluską hołotą(...).Nawet kiedy ginęli, jak w Bałakławie, zawsze znajdował się na miejscu Errol Flynn, dzięki któremu zdarzenie zmieniał;o się w pełną chwały klęskę, tak więc nawet ona wydawała się w końcu zwycięstwem." Pisał tak o filmowym wyobrażeniu angielskich żołnierzy, sam chichocząc nad oburzeniem Anglików po filmie "Patriota". 
Cóż, filmy a historyczna rzeczywistość rzadko idą w parze, ciężko budować wiedzę i opinie na takim obrazie jak ten wymieniony z Melem Gibsonem. Warto wtedy nieco poczytać:) Właśnie skończyłem świetną książkę o armii brytyjskiej od wojny siedmioletniej do wojny krymskiej i powstania sipajów. Nawet nie książkę o armii ile o "Czerwonej kurtce", czyli brytyjskim żołnierzu zwanym tak, co oczywiste od koloru munduru.    
"Redcoat" Richarda Holmesa to zbiorowy portret obleczonych w czerwień(choć nie tylko, bo i zieleń czy błękit), żołnierzy, oficerów, piechurów, kawalerzystów, artylerzystów. Zbiorowy, lecz często ogniskujący się na pojedynczym bohaterze, jak na przykład Ezekiel Hobden, w swej brudnej i cuchnącej osobie, stojący w szeregu podobnych sobie, oczekując ataku francuskiej kolumny.  Autor przedstawia nam każdy aspekt życia brytyjskich żołnierzy. Od sytuacji społecznej, struktury narodowościowej armii (był czas że znaczną cześć angielskiej armii stanowili Irlandczycy), sposobów werbunku, awansów oficerów (kupowanie stopni), życia w koszarach i tak dalej i tak dalej. No praktycznie dowiadujemy się o wszystkim. Czasem ilość informacji, anegdot, postaci, aż przytłacza. Jednak język i duża ilość fragmentów wspomnień rekompensuje to w pełni. Będą oczywiście tacy którzy uznają to za zbyt powierzchowne. Bo można przecież napisać więcej o Brown Bess, czyli muszkiecie wtedy używanym, czy o samych bitwach. Można. I zapewne ktoś to napisał i można sobie więcej poczytać. Jeśli szukamy wprowadzenia w tematykę brytyjskiej, i ogólnie, XVIII i XIX wiecznej wojskowości, to książka Holmesa jest idealna. Znajdziemy tu opowieści o wywieszaniu czerwonej kurtki w zastępstwie Union Jacka, jak wykonywano pierwsze mundury koloru khaki w czasie buntu w Indiach (nie wiedziałem że słowo khaki pochodzi z perskiego). Zobaczymy bohaterstwo i okrucieństwo, tchórzy i bohaterów. Jest też bardzo dużo o kobietach. O żonach, wdowach, kochankach, prostytutkach. 
To co mnie najbardziej podobało się w tej książce, to to że to opowieść o ludziach i ich życiu. Autor pisze o nich, nie powiem że z czułością, ale z sympatią, co nie przeszkadza mu formować ostrych opinii czy ich negatywnie oceniać. Książka godna najwyższego polecenia.
I coś do posłuchania, to śpiewali bohaterowie tej książki  :) Sharp też był Czerwoną (Zieloną) kurtką ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz