poniedziałek, 25 czerwca 2012

Niedziela w klimacie południowym.

W upalną, słoneczną niedzielę ludzie robią różne rzeczy. Najczęściej nie robią nic. To się nazywa odpoczynek. Można też przemaszerować parę kilometrów (przypomnę o upale i słońcu), by w malowniczych warunkach XIX-wiecznego fortu postrzelać sobie. Do tarcz, żeby nie było.
Taką niedzielę udało mi się spędzić dzięki wspaniałym ludziom z 14. pułku z Luizjany. Przyjęli mnie w swoje szeregi (wkrótce mam nadzieję na stałe) podzielili się wodą, prochem, dobrym humorem. 
Zwarta i zdyscyplinowana kolumna Południowców (plus jeden Jankes i Węgier z XVII wieku :)) maszerowała przez krakowskie bezdroża, bohatersko pokonywała brody przez zdradliwe strumienie, nie obyło się bez małych rekwizycji (wojsko jeść musi) czereśni i rabarbaru.
Celem marszu był fort Zielonki i znajdująca się tam strzelnica, gdzie radośnie wesoła gromadka pakowała ołów w tarcze przedstawiające jankesów.




Ech, dużo by pisać o tak świetnym dniu....
Dziękuję jeszcze raz wszystkim.  

1 komentarz:

  1. No to może coś więcej o tym dniu Pan napisze ;D ?

    OdpowiedzUsuń