poniedziałek, 28 października 2013

Haka, Maorysi, Kraków.

Trafiłem na taki film...


Tak towarzysze z nowozelandzkiej piechoty powitali po raz ostatni swych poległych w Afganistanie kamratów. Troje żołnierzy, starszy szeregowy Jacinda Baker (26 lat, sanitariuszka), szeregowy Richard Harris (21 lat)  i kapral Luke Tamatea (31 lat) na swej ostatniej drodze uczczeni zostali maoryskim tańcem wojennym haka. Za każdym razem kiedy to oglądam ściska mnie za gardło, a myśli ulatują ku nowozelandzkim żołnierzom spoczywającym w polskiej ziemi. W tym Maorysom z 28. batalionu. 




To napisałem kiedyś o jednym z nich

Starszy szeregowy Wanoa był Maorysem. Ten lud polinezyjskiego pochodzenia zamieszkiwał Nową Zelandię nim przybyli tam Europejczycy. Do dziś znani są z swej waleczności, o której mogli się przekonać Pakeha (tam Maorysi nazywają "nie swoich")w XIX wieku tocząc z nimi wojny. Nowozelandzka drużyna rugby przed każdym meczem, wzbudza w przeciwnikach strach maoryskim tańcem wojennym "haka". Gdy wybuchła II Wojna Światowa cześć przywódców maoryskich uznała,  iż zaangażowanie ich ludu (oficjalnie uznawanego za podanych Korony Brytyjskiej od 1840 roku, jednak przez lata narosło wiele problemów, zwłaszcza w kwestii własności ziemi, które przerodziły się nawet w wojny) w walkę poprawi ich pozycję w Nowej Zelandii. Jeden z nich powiedział nawet: " Jesteśmy jednym domem. Jeśli nasi bracia Pakeha upadną, my upadniemy wraz z nimi. Czy będziemy mogli trzymać podniesione wysoko głowy, kiedy zakończą się zmagania i zapytają nas: gdzie byliście kiedy Nowa Zelandia toczyła wojnę?" Stad narodził się pomysł stworzenia maoryskiego batalionu, na który przystał rząd i w którego szeregi zgłaszali się maoryscy ochotnicy. 
Wśród nich Renata Matengaroa Wanoa, w cywilu kierowca ciężarówki. 
Batalion swój chrzest bojowy przeszedł w Grecji i na Krecie. Najbardziej zażarte walki Maorysi toczyli właśnie na Krecie, gdzie między innymi  wiedli atak na bagnety na "42 ulicy", drodze nieopodal  Zatoki Sauda. W walce wręcz zabili ponoć 80 Niemców. Ewakuowali sie z Krety do Egiptu.
Wśród ewakuowanych nie było starszego szeregowca Wanoa (choć jest to tyko moje przypuszczenie, oparte na liczbach, w Grecji i na Krecie batalion poniósł największe w w czasie wojny straty w jeńcach, Wanoa mógł zostać wzięty później do niewoli na przykład w Afryce Północnej). Był pośród 161 wziętych do niewoli. 84 Maorysów zginęło. 
Renata Matengaroa Wanoa zmarł 23 kwietnia 1944 roku w Stalagu 344. Miał wtedy 26 lat. Prócz niego na krakowskim cmentarzu spoczywa jeszcze dwóch Maorysów.


piątek, 25 października 2013

Rocznica "Cienkiej czerwonej linii" i dwóch szarż -lekkiej i ciężkiej.

Dziś rocznica bitwy pod Bałakławą, 25 października 1854 roku. Dzień , który zafundował Brytyjczykom trzy militarne legendy.
Pierwsza to "cienka czerwona linia", dwuszereg mężnych Szkotów z 93. Pułku "Wyżynnego", który powstrzymał ogniem swych nowoczesnych karabinów  szarżę rosyjskiej kawalerii. 


Sformułowanie o czerwonej linii pochodzi z relacji wojennego korespondenta Russella, tyle że nie brzmiało ono w oryginale  tak. Ktoś coś nie doczytał, przekręcił i zostało. Bo fajnie brzmi. "Thin red line" zrobiono z " (...)a thin red streak tipped with a line of steel."
Druga to szarża Ciężkiej Brygady, udana, chyba nie do końca zamierzona akcja. 


No i oczywiście Szarża Szarża Lekkiej Brygady. Co ciekawe najlepszą moim zdaniem książkę o tym wydarzeniu można przeczytać, i to od dość dawna, też po polsku. Polecam.


Muzyczne wspomnienie w temacie.

I jeszcze dla "opornych"
To jest kardigan


To też jest Cardigan.


To jest Bałakława.



To też jest bałakława.

I to też jest balakława.


środa, 23 października 2013

...

Zwyczajnie...banalnie...po prostu jesień, pośród tego co zostało z parku dworskiego w Czerwionce.






czwartek, 17 października 2013

Tygodnie polskiego buntu z 9. Rotą.

Gdyby rok temu, ktoś mi powiedział że spędzę rok 2013 biegając w carskim mundurze, powiedziałbym mu że oszalał. Jasne wiedziałem że chłopaki z 58. z Nowego Jorku i nasi z 14. z Luizjany planują stworzenie grupy piechoty rosyjskiej z czasów Powstania Styczniowego. Ale ja za Rosjanina ?! No co wy! 
A teraz po rytualnym ogoleniu wąsów po ostatniej w tym roku imprezie powstańczej, wypominam sobie te tygodnie polskiego buntu. Ha, jak to człowiek może zmienić zdanie, ale dla towarzystwa ludzi z 9. Roty było warto. Dla nich i dla niesamowitych imprez w całej niemal Polsce. 
Pierwsza krew-Sosnowiec, obrona dworca.
Jeszcze wtedy bez munduru, jako carski policjant. Potem bitwy i potyczki posypały się jak z rękawa. Zmagania na siewierskim rynku, okraszone dezercją z naszych szeregów. Bardzo klimatyczna i w pięknym miejscu bitwa w Wąsoszu. Tu 9. Rota zaliczyła drugie rozstrzeliwanie księdza w sezonie, co wejdzie już do  tradycji. Odwiedziny w Skansenie Rzeki Pilicy, mało nas było, ale dzielnie stawaliśmy przeciw buntownikom. Bitwa z wielkim rozmachem i nieco zmarnowanym naszym udziałem pod Ignacewem. Choć przeszła do historii ze względu na prucie poduszki :) Nie powiem miałem kupę niezdrowej radochy prując piernat bagnetem. Puch krążył potem w powietrzu (bo rozpruta poducha zaliczyła wiele kopniaków od sołdatów) i osiadał na mundurach. Wyzwaniem była podróż powrotna w szalejącej burzy i zerowej widoczności. Potem przyszły Golczowice nieopodal Olkusza. Bardzo żywiołowi kosynierzy, wysoka trawa i tragiczny los mnie jako jeńca. O i bardzo dużo pysznego jedzenia i przemili ludzie. Potem wakacje i powrót do wojny secesyjnej, by w rosyjskim mundurze pojawić się ponownie na Polach Chwały w Niepołomicach i to by tłumic dwa powstania polskie i węgierskie.
Wreszcie ostatnia niedziela i wizyta w Zduńskiej Woli. Zwieńczenie sezonu, bardzo godne zwieńczenie sezonu.


Tu w ruchomych obrazkach:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=vE7CYA6tKNo
Mrowie relacji i galerii:
http://zdunskawola.naszemiasto.pl/artykul/galeria/2030056,powstanie-styczniowe-w-zdunskiej-woli-zdjecia,6994032,id,t,zid.html#galeria
http://zdunskawola24.pl/wiadomosci/zdunska-wola/773,powstancze-walki-przedstawiono-w-zdunskiej-woli.html
http://www.nasze.fm/index.php?a=news&b=13853&komentarz=e0837498c0789468c3b0a97afe986cec&r=94124546
http://www.mbp.zdunskawola.pl/
http://ezdunska.pl/index.php/wiadomosci-aktualnosci/4646-szable-i-kosy-przeciw-armatom
http://zdunska.info/tag/inscenizacja-2013/
http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,wspominali-bohaterow-roku-1863,15073
Wspaniała organizacja, wspaniali powstańcy i ich niewiasty (ci sami w części co w Wąsoszu), rozstrzeliwanie księdza ;), pirotechnika (leży sobie człowiek "martwy" a na niego spadają grudy ziemi z pobliskiego wybuchu, coś porażającego). Jedyny minus-brak poduszek do prucia ;).
Sezon skończony...Jak podsumować w paru słowach te osiem imprez z moim udziałem (a było ich dużo więcej w których brała udział 9. Rota , osobiście żałuje że zabrakło mnie w Panasówce). Po pierwsze podziw dla kamratów z Roty-za wysiłek badawczy, nakład pracy i pieniędzy żeby wyglądać tak jak wyglądała rosyjska piechota z czasów powstania. Nie jak przebierańcy jacyś dziwni, albo prawie podobni, bo nie róbmy sobie kpiny z widzów i pamięci tych którzy przeciw zaborcy walczyli.  Wyglądać jak sołdaty, zachowywać jak sołdaty (musztra, język komend). Podziw dla społeczności małych miejscowości takich jak Wąsosz czy Golczowice, które żyły obchodami, które kultywują pamieć, pomniki, cmentarze.  Nie będę ukrywać że była to też dla mnie wspaniała zabawa.
Wąs zgolony, mundur w szafie...W przyszłym roku imprez powstańczych będzie za pewno mniej. Okrągła rocznica przeminie, ale mam nadzieje że 9. Rota przemierzy jeszcze wiele bitewnych pól.


Za rok minie sto lat od wybuchu Wielkiej Wojny, nowy mundur ponoć już się szyje...


czwartek, 10 października 2013

Parasolka


Układałem sobie w głowie co napisać o tym obrazie współczesnego rosyjskiego malarza. Układałem, układałem o czerwonym terrorze, o marynarzach floty bałtyckiej, o tym co myśli matros patrzący na małą dziewczynkę, próbującą osłonić przed śniegiem ciało swej matki. Osłonić tą niedorzecznie barwną i radosną chińską parasolką. Stwierdziłem że po cholerę coś pisać...ten obraz jest przejmujący...

sobota, 5 października 2013

Na Polach Chwały- obrazki

Po tygodniu od Pół Chwały można by pokazać parę obrazków. Co nieco znalazłem z wyczynami 9. Roty. Jak te ruchome, z perspektywy obrońców polskiego dworku, gniazda buntowników. Nie ma to jak regularne wojsko w ataku. W ostatnich sekundach filmu walę się na ziemię rażony wrażą kulą. 
Film to zobaczenia tutaj.
Warto zajrzeć do tej niezwykle barwnej galerii. 9. Roty tu całkiem sporo, w technikolorze, w czasie tłumienia i wiosny Ludów i Powstania Styczniowego. Niektóre foty niesamowite. 
Oczywiście można też znaleźć fotorelację na naszym forum, 14. Pułku z Luizjany. Tam zarówno Rota, jak i niedzielna potyczka z czasów wojny secesyjnej (na której nie dane mi już było być).  

wtorek, 1 października 2013

Co o Wielkiej Wojnie z Turkami poczytać warto.

Do napisania o tych książkach przymierzałem się już od dość dawna, ale dziś wpasowuje się w rocznicę. 1 października 1918 roku arabscy insurgenci wkroczyli do opuszczonego przez Turków Damaszku. Tak, to Wielka Wojna wykroiła problemy, które na Bliskim Wschodzie ciągną się po dziś dzień. Trzy książki w tym temacie, moim zdaniem godne polecenia. 
Najpierw Dardanele...

Kampania na Gallipoli, jest jednym z tych epizodów Wielkiej Wojny, który nie przestaje mnie fascynować. Z wielu powodów. Praca Petera Harta, autora wielu publikacji o I Wojnie, jest kolejną książką, którą na ten temat przeczytałem. Jej niewątpliwą zaletą jest obalanie mitów. Wielu mitów, którymi wydarzenia na Gallipoli obrosły-o tureckich karabinach maszynowych, jakoby koszących lądujących na plażach żołnierzy, o niemieckich oficerach, których Alianci widzieli w każdym lepiej ubranym Turku. Czy o mapach, których mieli nie posiadać Alianci i wiedli żołnierzy w niedostępne miejsca, wąwozy i urwiska. Mapy były i to bardzo dokładne, francuskie, tyle że przerysowując je Anglicy stosowali swoje poziomice i strome wzgórza zmieniały się w łagodne pagórki.Oficerowi zresztą i tak map nie potrafili czytać... Hart opisuje szerzej udział żołnierzy francuskich w operacji, fakt często pomijany. Książka ma jedną moim zdaniem wadę (choć dla kogoś może to wadą nie być)- wspomnienia. Dlaczego to niby wada, bo autor oddaje głos uczestnikom często (co jeszcze jest w porządku), ale też na bardzo "długo". Strona, półtorej, parę linijek od autora i znów wspomnienia.Czasem ma się wrażenie że autor nie chciał się przemęczać. Acha, zaletą jest też to że nie jest ANZAC-centryczna. Autor oddaje sprawiedliwość wszystkim kombatantom. Co nie zmienia faktu że Gallipoli jest głównym elementem australijskiej świadomości narodowej.
A przez postać Kemala Paszy -(nowo) tureckiej.

Teraz dalej na południe...


Tytuł książki nawiązuje do arabskiego przysłowia-"Kiedy Bóg stworzył Piekło, uznał że nie jest dosyć okropne, więc stworzył  Mezopotamię." Jest w tym wiele na rzeczy. Autor, Charles Townshend (zbieżność nazwisk z brytyjskim dowódcą, który poddał Kut, całkowicie przypadkowa), kreśli niezwykle bogaty obraz brytyjskiej inwazji Mezopotamii i późniejszego powstania Iraku. Jest tu dużo polityki, w której gąszczu można się nieco pogubić. Zresztą czasem sami jej wykonawcy się w niej gubili. Od szalonych projektów uczynienia z Mezopotamii miejsca dla osadnictwa z Indii (takiej indyjskiej koloni) po przepełnione wyidealizowanym obrazem Arabów miraże ich narodowego państwa. Jest dużo o działaniach militarnych, bitwach, oblężeniach, ich specyfice w warunkach Międzyrzecza. Koszmarze rannych i jeńców, istnym piekle. O nietypowych spotkaniach, jak rajd rosyjskich kozaków z Persji, by spotkać się z brytyjskimi sojusznikami.

Imperial War Museums

Autor nie traci perspektywy całego Bliskiego Wschodu i dokładnie prezentuje powstanie Iraku i problemy jakie Brytyjczykom to przyniosło. Bagdadzkim Żydom, chrześcijańskim Asyryjczykom przyniosło zaś zagładę...
Czas wreszcie na Palestynę...


"Ostatnia Krucjata" kojarzy się z Indianą Jonesem, tytuł jest jednak dość trafny. Autor przedstawia zmagania w tej części Bliskiego Wschodu od tureckich prób opanowania Kanału Sueskiego po zdobycie własnie Damaszku (i ostatniego skoku do Aleppo). Jest o osławionej bitwie o Beer Szewę i szarży australijskiej lekkiej kawalerii (która była jedynie częścią zmagań o to miasto)...


...jest o arabskiej irredencie, gdzie nie mogło zabraknąć postaci T.E. Lawrence i jego wyczynów.


Książka napisana jest przejrzystym i prostym językiem i koncentruje się głównie na sprawach militarnych. Polityczne kwestie są poruszane na tyle ile potrzeba ich ukazania dla wydarzeń militarnych. Autor sporo miejsca poświęca Turkom i stara się przedstawić jak najbardziej bezstronny i krytyczny dla obu stron obraz kampanii. Kampanii, która jak ta w Mezopotamii, otworzy kolejny worek z problemami...