poniedziałek, 30 czerwca 2014

Z pól bitewnych.


Moje "wojowanie" ostatnimi czasy jest nieco ograniczone. Sprawy rodzinne trzymają mnie blisko domu, udało się jednak wyrwać na parę, jednodniowych wypadów w przeszłość. 
Po pełnym imprez związanych z Powstaniem Styczniowym ubiegłym roku, nastał czas posuchy. Dlatego impreza w odległym Ochędzynie, ucieszyła mnie i kamratów z 9.Roty. Dobrze było przewietrzyć carskie mundury, spotkać naszych "stałych" powstańczych przeciwników i wcielić się w czarne charaktery. To wyszło nam znakomicie, jak zwykle zresztą. Sama impreza była dobrze przygotowana, a rekonstrukcja długa i pełna "stałych" elementów. Które jednak bawią carskich sołdatów zawsze:). Całość zobaczyć można tu:


Ponownie w carskim mundurze, tyle że już w czasie Wielkiej Wojny  przyszło mi stawać dwakroć. Pierwszy raz w pięknych okolicznościach pod nowotarskiej Klikuszowej. Nie ma to jak bita z widokiem na ośnieżone Tatry:). Sama rekonstrukcja nawiązywała do wydarzeń 1914 roku, które wprawdzie miały miejsce dziesiątki kilometrów od Klikuszowej, sama miejscowość była jednak z nimi związana. Wokół Klikuszowej koncentrowały się wojska austro-węgierskie do uderzenia na Rosjan i bitwy limanowskiej. Sama rekonstrukcja była tyć za szybka ;). Jednak wrażenie z siedzenia w okopie szarpanym eksplozjami i zasypywanym szczątkami zasieków-bezcenne (w rzeczywistości byłbym już pewnie w stanie szoku pola walki). Wartością sama sobie jest towarzystwo starych i nowych znajomych. Acha, no i pierwsze "spalenie słońcem" w tym roku. Rosyjskie czapki maja potężną wadę-mały daszek (za to szeroki otok ma zalety kiedy sypie się na ciebie ziemia z wybuchów).


Drugi raz na krakowskim Forcie Batowice, który wcielił się na czas rekonstrukcji w twierdze Przemyśl. Ładny, dynamiczny film z imprezy do zobaczenia poniżej. 


3 komentarze:

  1. Bardzo jestem ciekawa jak to się Pan musi czuć, w tym mundurze w okopie, dzierżąc w dłoni MG42... :) Musi być ekstra, tak samemu przeżyć tę całą wspaniałą historię... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z maximem to pozerka do foty. W tym okopie siedziałem z Mosinem. Czy ekstra...im bardziej zajmuje się odtwarzaniem tym bardziej wiem że wojna to jeden wielki syf. I jak pisałem wyżej pewnie w tym rowie siedziałbym zasrany i sparaliżowany ze strachu.

      Usuń
  2. Owszem wojna to nic dobrego... Ale wciąż myślę, że fajnie się tak poczuć żołnierzem. Można nawet powiedzieć "wpisać się w historię" - uczestniczyć w ataku itd. :) P.S. Niesamowite trzymać w ręku MG42 - niech Pan pojedzie do Sztolni Walimskiej, tam można sterować działem przeciwlotniczym i przeciwpancernym prawdziwych rozmiarów. W Osówce można postrzelać MG34, o ile dobrze pamiętam, a w Arado idzie zobaczyć super czołg, a także inne wojenne "łupy". Polecam też zwiedzenie Twierdzy Kłodzko - tam stoi Rudy102, a idąc "labiryntem" można się poczuć jak prawdziwy żołnierz (szczególnie jak się wchodzi w ciemny mały korytarzyk - dużo tam śmiechu... i nic nie widać). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń