niedziela, 24 marca 2013

Highland Light Infantry i takie tam...

Tak jak się swego czasu odgrażałem, pomalowałem sekcję piechoty brytyjskiej do systemu Dystopian Legions w barwach Highland Light Infantry (City of Glasgow Regiment). Oto oni...


Brak tradycyjnych szkockich górali w kiltach zrekompensowałem sobie w ten sposób :) Jeśli dorobię się drugiej sekcji to będzie ona z Rifle Brigade. Malowanie tartanu trochę mnie kosztowało, a tak ładnie na zielono się pociągnie;)
Żeby coś więcej było o HLI, wrzucam fragment na temat tego pułku, który napisałem do książki nad którą pracuje. (tej o Brytyjczykach z cmentarza w Krakowie, może za parę lat ja skończę:))

Pułk powstał w 1881 roku z połączenia 71. Wyżynnego Pułku Lekkiej Piechoty i 74. Wyżynnego Pułku Pieszego.
Ten pierwszy powstał w 1777 roku jako pułk wyżynny (z numerem 73.), powołany przez Johna MacKenzie, lorda Macleod. W jego skład wchodzili zarówno szkoccy górale, jak i mieszkańcy nizinnego Glasgow. W 1786 roku przemianowany został na 71. Pułk Wyżynny, a jego żołnierze nosili kilty w tartan klanu MacKenzie. W czasie wojen napoleońskich, a konkretnie podczas kampanii na Półwyspie Iberyjskim, regiment przekształcony został w lekką piechotę, tym samym tracąc kilty (nie tracąc jednak pułkowych dudziarzy).
74. powstał z funduszy Kompanii Wschodnioindyjskiej w 1787 roku w Glasgow, jako pułk wyżynny, obleczony w kilty. Jednak miejscem jego stacjonowania były Indie, gdzie praktycznie zaraz po przybyciu z nich zrezygnowano. W 1803 roku pułk wsławił się w czasie bitwy pod Assaye, ponosząc jednak ogromne straty. Jedynym oficerem który przeżył i nie odniósł ran, pozostał kwatermistrz, który musiał objąć dowództwo nad jednostką. Za postawę na polu bitwy pod Assaye, Kompania ufundowała dla regimentu sztandar, a on sam nazywany był „Pułkiem z Assaye”.
Po połączeniu pułk zachował w nazwie lekką piechotę, przymiotnik wyżynny i stał się pułkiem miasta Glasgow, które było jednym z jego terenów rekrutacji. Pomieszanie tradycji szkockich górali, etosu lekkiej piechoty i rekrutów wywodzących się głównie z nizin Szkocji ( w czasie II Wojny Światowej połowa żołnierzy była Anglikami) znalazło odbicie w umundurowaniu. Był to jedyny pułk „góralski” noszący spodnie. Jednak w tartan klanu MacKenzie.



Co ciekawe rejon rekrutacji w Glasgow obejmował część miasta zamieszkałą głównie przez irlandzkiego pochodzenia katolików. Oficerem w tej jednostce był swego czasu David Niven, znany brytyjski aktor. Następna do malowania idzie sekcja piechoty pruskiej. 
Po za tym...
Wczoraj miałem być w Krakowie, spotkać się z ludźmi z pułku...niestety rozwaliła mnie choroba. 
Zima trzyma, zaczynam wyglądać przez okno wypatrując nadchodzących Innych....



środa, 13 marca 2013

Papież Franciszek.

Jak widać w komentarzach pod jednym z totalnie nie papieskich postów, jeden z Czytelników ma nieco zdolności profetycznych. 
Habemus Papam!
W zadziwiających zaiste przyszło nam żyć czasach. Papież Benedykt abdykuje, konklawe wybiera po raz pierwszy papieża z Nowego Świata. On zaś wybiera imię pojawiające się po raz pierwszy pośród 266 biskupów Rzymu. Franciszek.
Wszyscy od razu kierują się ku Franciszkowi z Asyżu. Komentarzy, ba nawet księża, w wyborze imienia Biedaczyny z Asyżu wietrzą zapowiedź zmian i rewolucji. Na miarę tej dokonanej przez myśl franciszkańską.
Nasz nowy papież jest jednak jezuitą. Jezuici i franciszkanie, no cóż nie zawsze dążyli się sympatią. Dobra nic nie mówię, może chodzi o Franciszka z Asyżu.
Choć...tak sobie myślę że chodzi o Franciszka Ksawerego. Jezuitę, misjonarza Indii, Chin , Japonii. Człowieka języka hiszpańskiego jak nowy papież  człowieka który może pochodził z Europy, ale niósł wiarę w nowe rejony, do Azji. Człowieka wielkiej wiary, ale też skromności i żyjącego równie ubogo jak Biedaczyna z Asyżu.
Za tym typem stoi jeszcze jedna rzecz. Konklawe rozpoczęło się wczoraj, 12 marca, w  rocznicę wyniesienia na ołtarze Franciszka Ksawerego. Czyż nie było lepszych auspicjów dla nowego papieża, jezuity?
Mam z tym trochę ubawu, bo dawno temu grałem Franciszka Ksawerego :) Na studiach, na zaliczenie dydaktyki historii nakręciliśmy film, gdzie właśnie odgrywałem tego świętego:) Zresztą w wnętrzach i w sutannie pożyczonej od jezuitów naszego duszpasterstwa akademickiego. Które było pod wezwaniem Franciszka.



Jest coś niesamowitego widzieć Najwyższego Kapłana pochylającego się przed ludem, by wyprosił on dla niego boże błogosławieństwo. Servus servorum Dei.


sobota, 9 marca 2013

Dystopian Legions-pierwsza farba.

Nie mogłem się powstrzymać. Zwłaszcza że było i nieco czasu i słoneczko przyświecało. Pierwsze dwie figurki do Dystopian Legions zostały pomalowane. Przy szwargocie mojej córki: "Jaki to kolor? Czemu tym kolorem? Mieszasz kolory? Bo ja mieszam kolory", zrobiłem dwóch Prusaków. Oczywiście Krzyżaków.



Modele pomalowane prezentują się naprawdę ładnie, zwłaszcza na podstawkach. Tak jak zamierzałem nieco bardziej podkreśliłem ich krzyżacki charakter poprzez czarne krzyże na szatach. Jedyne czego mógłbym się przyczepić w tych figurkach, to te radośnie powiewające taśmy amunicyjne. Fajnie to wygląda, ale karabiny zacinały by się niemożebnie. Czepiam się :). Jeśli czas i pogoda dopisze, może uda mi się popróbować malowanie zwykłych piechurów. Zarówno Prusaków, jak i Brytyjczyków. Wczoraj zobaczyłem kolejne zapowiedzi nowych modeli, artylerii. Niektóre robią wrażenie.
Prusacy wyraźnie lubią bawić się prądem. Trochę szkoda że nie ma dział Kruppa ;), ale to elektryczne (?) działo wygląda nieźle.


Obsługa oczywiście w artyleryjskich pikielhaubach. Przy Prusakach brytyjska artyleria wygląda bardzo tradycyjnie.

Amerykańska kartaczownica wyróżnia się dynamicznymi pozami obsługi. Ciężko się dziwić, jeden musi kręcić korbą.


Wreszcie japońska wyrzutnia rakiet, chyba najbardziej widowiskowa z zapowiedzi.


Japończycy będą mieli jeszcze jeden arcyciekawy model, którego zajawka pojawiła się już wcześniej. Ten oto czołg.


Mi kojarzy się jedynie z pewnym wytworem rosyjskiej myśli technicznej. Czołgiem Car.


Modelem do Dystopian Legions który jest prze ze mnie najbardziej wyczekiwanym jest maszyna krocząca dla Prusaków.  Niemal żywcem wyjęta z kart powieści "Lewiatan"..."Stał, górując nad dachem stajni, z metalowymi kończynami zatopionymi w grząskiej ziemi wybiegu dla koni.(...) Nie była to machina szkoleniowa, lecz prawdziwe monstrum wojny- cyklop pożoga. Z brzucha sterczało mu działo, a dwa ścięte pyski karabinów maszynowych wyrastały z łba, który rozmiarami przypominał wędzarnię." 

Echh, za ładne to wszystko...

piątek, 8 marca 2013

Sufrażystki.

Całkowicie bez sarkazmu. To naprawdę były dzielne kobiety. Warto o nich przypomnieć z okazji dzisiejszego święta. Trochę tak sobie rozmyślałem o socjalistycznych korzeniach Dnia Kobiet, bo na starość coraz bardziej robię się socjalistą :) Kiedyś się mówiło że kto za młodu nie był socjalistą, na starość jest świnią. Nie znam odwrotnej wersji. 
Wracając do sufrażystek i oddania im honorów, najlepiej zrobią to piosenki.