piątek, 17 stycznia 2014

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Klan Ito.

Gęsto i mroczno się robi od postów tyczących Wielkiej Wojny, warto by wiec może zmienić nieco klimat. Na bardziej wschodni i figurkowy.  Wykorzystując parę promyków słońca udało mi się dokończyć (choć bez wszystkich podstawek) moją bandę klanu Ito do systemu "Bushido"


Po dość odjechanym Kulcie Yurei, równie odjechany klan Ito. Jeden z możnych rodów świata gry, złowieszczy w swej naturze, a poprzez kontakty z tajemniczym wężowym kami (bóstwem) obdarzony gadzimi atrybutami. No może nie wszyscy są obdarzeni, ale niektórzy dość poważnie, na tyle że ich człowieczeństwo można bardzo mocno postawić pod znakiem zapytania. 


Ito Itsunagi, zuchwały następca przywódcy klanu, okazujący pogardę dla wrogów poprzez brak zbroi. Figurka w pozie może mało dynamiczna, ale robi niezłe wrażenie napięcia, oczekiwania na atak potężnych mieczy  (choć jak on jest w stanie machać dwoma katanami naraz nie mam pojęcia).



 Akimoto-jak widać tenże wojownik zgadział bardzo mocno. Fajny miks człowieka i kobry.


Sakura, jednak ta dama z kwiatem wiśni od którego ma imię niewiele ma wspólnego. Wężowa kapłanka o sercu zimnym jak ostrze jej noża.


Pozostając przy niewiastach, jeśli można jeszcze o niej tak powiedzieć, Ito Kaihime. Jak widać szczodrze obdarzona (bez skojarzeń) wężowymi łaskami. Bardzo ciekawy model, przyjemny w malowaniu.


Świątynni wojownicy. Bardzo ładne, bardzo samurajskie w wyglądzie figurki. Ślicznie im się szaty układają, nadając dynamizmu. 


Na koniec samuraje w wersji bardziej pancernej. Niestety temu na pierwszym planie zgubiłem sztandar (ale się znalazł, tylko go jeszcze nie pomalowałem), więc jest niepełny. Ciekawe zbroje i hełmy, figurki robią wrażenie jak przystało na obleczonych w zbroje samurajów. 
Oto cały mój klan Ito :). 

czwartek, 9 stycznia 2014

Z Tommym w tytule.

W 1815 roku w podręczniku dla brytyjskich żołnierzy jako przykładowy żołnierz wymieniany jest niejaki Thomas Atkins z 6. Pułku Dragonów. To miano, w zdrobniałej formie Tommy, stanie się  przezwiskiem dla brytyjskich żołnierzy, używanym zarówno przez nich samych, jak i ich wrogów.  W tytułach trzech książek o których chciałbym napisać pojawia się Tommy, ten z okopów Wielkiej Wojny. 

Pierwsza z nich to praca Richarda Holmesa "Tommy. The Brituish Soldier on the Western Front 1914-1918." Holmes jest jednym z moich ulubionych historyków zajmujących się tematyką armii brytyjskiej, jest znakomitym pisarzem i historykiem. "Tommy" stanowi część trylogii, wraz z opisywanymi tu swego czasu "Redcoat" i "Sahib". Na przeszło 600. stronach Holmes maluje obraz brytyjskich żołnierzy na froncie zachodnim Wielkiej Wojny. Od oficerów po prostych piechurów czy artylerzystów. Jesteśmy z nimi na tyłach, w okopach, na ziemi niczyjej, w obłokach trujących gazów. Dowiadujemy się co jedli, co pili, dlaczego nie lubili kolegów z moździerzami, za co nienawidzili lub kochali swych oficerów. Podobnie jak w pozostałych częściach  trylogii Holmes stara się oddać jak najbardziej obszerny obraz żołnierskiego życia. Tak ja poprzednio jest to opisane z wielką dozą sympatii, ale bez koloryzowania czy upiększania. Tommy może być i bohaterem i kanalią, może napoić rannego jeńca, ale także zadźgać go bagnetem, Autor nie boi się pisać o rzeczach nieprzyjemnych- o egzekucjach dezerterów, o chorobach wenerycznych. Obraz ma być pełny. Biel, czerń, szarość, w jej mrowiu odcieni. Nieszczędzi na przykład, za żołnierzami, krytyki anglikańskim kapelanom, chwaląc ich katolickich kolegów. Stara się weryfikować pewne mity, jak osławione stwierdzenie iż brytyjska armia "to lwy wiedzione przez osły". "Tommy" to znakomita praca i równie zajmująca lektura.


Z kolei książka Petera Doyla, której okładki widzimy powyżej , pozwala poznać dokładniej "techniczną" stronę Tommiego. Przede wszystkim zobaczyć na znakomitych fotografiach. Wyposażenie, broń, elementy musztry czy szkolenia to wszystko tu znajdziemy. Rzeczowo opisane i wzbogacone instrukcjami z epoki. Od zakładania maski przeciwgazowej (rożnych typów), obsługę karabinu maszynowego Lewis, po higienę stop (bardzo ważną, by uniknąć "stopy okopowej"). 


Wreszcie ostatnia pozycja autorstwa Andrew Robertshawa. Tym razem towarzyszymy Tommiemu przez 24 godziny w kwietniu 1918 roku. Towarzyszymy mu w walce, od nocnego rajdu do niemieckich okopów, poprzez atak gazowy i szturm niemieckich żołnierzy. Wszystko to w rekonstruowanym okopach. Ta niby dokumentalna relacja oparta na wspomnieniach, dziennikach bojowych daje niesamowitą możliwość "wejścia" w walkę.  Warto zajrzeć na stronę internetowa autora -http://andyrobertshaw.com/
Polecam te trzy książki wszystkim zainteresowanym brytyjską armią i Wielka Wojną.

sobota, 4 stycznia 2014

Kolejny rok...

Minął kolejny rok od zaćmienia słońca i kolejny rok blogowania. Kolejny rok życia. Trochę już wody upłynęło od stycznia 2011, kiedy postanowiłem przelewać w internet te niewielkie ilości tego co mi siedzi wewnątrz czaszki. Blog trwa, różne dziwne rzeczy się tu pojawiają, czasem nawet ktoś przeczyta. Mimo licznych błędów, literówek i stylu autora. Dziękuję Szanownym Czytelnikom :)
Co dalej? Mądre przysłowie powiada "Człowiek myśli, Pan Bóg kryśli." Plany jednak są, skończyć wreszcie książkę o żołnierzach brytyjskich z krakowskiego cmentarza (w tym roku powinienem ją zamknąć), są kolejne plany w rekonstrukcji historycznej, myślę o osobnym blogu o Wielkiej Wojnie. To wszystko plany, którymi mamie umysł przed obawami jakie niesie ten nowy rok. Dwa ostatnie lata też do łatwych nie należały. W sumie w pewien sposób pisanie bloga w nich pomogło. 
Dość smucenia! Czas zaćmienia trwa :)