niedziela, 18 grudnia 2011

Rec.

Zadziwiające są drogi skojarzeń, jeszcze bardziej zadziwiające jest że skojarzenia pojawić się mogą po wielu, wielu latach. O co chodzi? A o to jak dziwnie zadziałał mój mały móżdżek. Zaczęło się od maty  antypoślizgowej do wanny. Niedawno kapiąc córkę przypomniałem sobie że chyba po raz pierwszy z taką matą zetknąłem się mieszkając parę dni w hostalu w Madrycie. Potem poleciało skojarzenie...
Był 1997 rok, po wielkiej powodzi wraz z przyjacielem z studiów Łukaszem (przyjacielem, którego z własnej winny straciłem) ruszyliśmy do Hiszpanii. Pociągami. W Madrycie zatrzymaliśmy się na tydzień, właśnie w hostalu na ulicy Luna. Stara kamienica, na przeciw komisariat policji, mili ludzie, no i ta mata w wannie. Pierwszej nocy obudził mnie krzyk. No nie krzyk, raczej zawodzenie, ni to płacz ni to śpiew. Głos jakby starszej kobiety. Ciężko było określić czy dobiega z ulicy, czy z kamienicy w której byliśmy, czy z korytarza tuż za drzwiami. Spać się już nie dało, zawodzenie trwało, mi było głupio, bo sądziłem że Łukasz śpi , wiec co się przejmować. Jednak im dłużej ten coraz bardziej irytujący i powoli przerażający dźwięk trwał , tym bardziej zacząłem się zastanawiać, czy zamknąłem drzwi na klucz. Wyobraźnia podsunęła mi obraz szalonej staruszki, mordującej śpiących gości hostelu. Do dziś nie wiem kto lub co zawodziło, następne noce upłynęły spokojnie.
Wiele lat potem, kiedy samotnie siedząc w kinie (tak, byłem jedynym widzem) oglądałem hiszpański horror "Rec", nie przypomniałem sobie swoich lęków z Madrytu. A podobieństwa były, stara kamienica (w Barcelonie jednak), wszystko też zaczęło się od interwencji u zawodzącej staruszki. Dopiero parę dni temu mata antypoślizgowa uruchomiła trybiki w moim umyśle. Normalnie paranoja:)
Z hiszpańskich horrorów to najbardziej lubię jednak "Kręgosłup diabła".

1 komentarz: