środa, 6 listopada 2013

Warto przeczytać: Krzysztof Marcinek "Izera i Ypres. Kampania we Flandrii 1914"


Obserwując anglojęzyczny rynek wydawniczy widać już narastający "szał" przyszłorocznej setnej rocznicy wybuchu  Wielkiej Wojny. Książek wychodzi masa, o rożnej oczywiście wartości. U nas na razie cisza, choć pewnie za rok wysypie tłumaczeniami, rożnej wartości pozycji. Jednak już w tym roku doczekaliśmy się pracy rodzimego autora i to pracy znakomitej. Mowa o książce Krzysztofa Marcinka "Izera i Ypres. Kampania we Flandrii 1914". Jest to już druga jego praca o zmaganiach we Flandrii w czasie Pierwszej Wojny , pierwszą było "Passchendaele" W obu przypadkach mamy do czynienia z książkami bardzo dobrymi.   Nowa praca przedstawia zmagania na północnej części frontu zachodniego, zmitologizowane zmagania pierwszej bitwy pod Ypres, "rzeź niewiniątek" pod Langermarck -zresztą z tą mitologią autor się mierzy i jej nie ulega. Potężną zaletą wywodu Marcinka jest jego obiektywność i bogactwo źródeł i opracowań z których korzystał. Niemieckich, francuskich, brytyjskich. Język narracji jest zrozumiały i przystępny, prócz opisu zmagań poznajemy dowódców (ponownie warto zauważyć nie uleganie autora przyjętym ocenom, zwłaszcza dotyczy to marszałka  Frencha) i charakterystyki armii. Strukturę, liczebność, wyposażenie, wspomniane są rożne ciekawostki. Ot na przykład osławione belgijskie psie zaprzęgi wózków do karabinów maszynowych (swoja droga również belgijscy cywile namiętnie wykorzystywali psy do ciągnięcia wózków).


Ciekawy element książki stanowi opis zatapiania polderów. Pracę wzbogacają dobrej jakości zdjęcia, dużo map i dwie barwne ilustracje żołnierzy (Belga i Francuza, szkoda że zabrakło Niemca i Brytyjczyka). 
Bardzo dobra książka, a tych niewiele po polsku i autorstwa Polaków o Wielkiej Wojnie na zachodzie. Mam nadzieję że wkrótce doczekamy się kolejnych autorstwa Krzysztofa Marcinka. 

5 komentarzy:

  1. Dzisiaj w Belgi pies przede wszystkim razi w uczucia religijne muzułmańskich imigrantów ale to tak btw ...
    A co do stulecia trzeba pamiętać ,że właśnie dzięki tej wojnie wróciliśmy na mapę Europy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namiętnie zapominamy, albo udajemy zapomnienie, że bez Wielkiej Wojny nie było by niepodległości w 1918 roku. Zapominamy o setkach tysięcy Polaków walczących w mundurach państw zaborczych i o tym że przez Polskę szła linia frontu. Kontynuujemy sanacyjną wersje zdarzeń -Piłsudski, Legiony, Piłsudski, Legiony...
      Dla sprawiedliwości jednak dla Polski i Polaków to II Wojna Światowa kształtuje świadomość historyczną. Po prostu nie da się przeskoczyć tych 6 milionów ofiar. Anglicy dziwią się dlaczego w Polsce, Niemczech, Rosji, nie ma tak wielkiej ekscytacji zbliżającą się rocznica jak u nich.

      Usuń
  2. W Niemczech mają totalne zapomnienie więc im się dziwie a co do pamięci u nas- również jestem zdania że wciąż się za mało o tym mówi, jeśli w ogóle się o tym mówi :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło mi że książka przypadła do gustu :)


    autor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, a mi miło że autor tu zajrzał:)
      Przypadła do gustu to mało powiedziane. Dziękuję za kawał solidnej historycznej roboty. W dodatku dobrze się czytający. Czekam na więcej.

      Usuń