środa, 13 listopada 2013

Mikołaj II versus tsukumo-gami.


Obrazek w sumie jest znany i nie wiem nawet czy do dobrze czy źle że go nie widziałem wcześniej na anglojęzycznej Wiki. Trafiłem dopiero na niego w książce poświęconej japońskim duchom. To jeden z wielu japońskich rysunków z czasów wojny z Rosją. Car Mikołaj II nękany przez...no ee...okręty, działa, lokomotywę ee z nogami, ee..., o kulach. No dobra ma koszmar można powiedzieć i widzi swoje rozbite armie i floty. W koszmarze dostały nóg i tyle. Jednak ten obrazek sięga do japońskiej demonologii, zresztą jego autor Kobayashi był mocno osadzony w tradycji (nie tylko w stylu malowania). 
Te rozbite maszyny, przedmioty to tsukumo-gami, ożywione przedmioty, które nawiedzają swoich właścicieli.  W japońskiej tradycji rzeczy, szczególnie długo znajdujące się w użyciu, posiadają duszę. Jeśli po latach służby, wzgardzone lądują na śmietniku, jak wyrzut sumienia wracają ożywione do swoich dawnych panów. Z tymi wierzeniami związane są pewne rytuały, jak noworoczne oczyszczenia, czy pogrzeby lalek. 


Sprzęt z ilustracji przybył do cara ze skargą, by zobaczył jaki spotkał go los, a nuż Mikołaj nie wie jakie sromotne klęski doznają jego wojska od Japończyków. "To ja Pancernik, zostałem zniszczony przez japońską flotę. Popatrz jak teraz wyglądam" "To ja Działo popatrz jakie jestem zdemolowane, nie da się poznać czym jestem." "My też, My też".- krzyczą Słup Telegraficzny i Lokomotywa. Cóż ma powiedzieć biedny car, może tylko stara rana, wspomnienie z Japonii, zacząć ponownie boleć.
Jak tu nie kochać historii, kiedy jeszcze z opowieściami niesamowitymi można ją powiązać :)

1 komentarz:

  1. Btw
    A tym czasem na zewnątrz :)
    http://9gag.com/gag/aozMM4e

    OdpowiedzUsuń