sobota, 10 września 2011

Za co kochamy Space Marines...

OK, nie wszyscy kochają, nawet nie chodzi mi o Marines, ale o Warhammer 400000. Bo zażynając stada orków w demie nowej gierki, uświadomiłem sobie że ten wytwór Games Workshop, spory kawałek czasu obecny jest w moim życiu.(wspominając tylko o 40, bez RPG i fantasy)
Wszystko zaczęło sie od Space Hulka w wersji komputerowej w którego zagrywałem się na mojej Amidze. Walka z genokradami zakutych w potężne pancerze Terminatorów to było to, a w jakimś piśmie komputerowym przeczytałem że gra komputerowa jest stworzona na podstawie gry planszowej , a ta jest częścią potężnego uniwersum gry bitewnej. Nie do pomyślenia było dla mnie jeszcze wtedy coś takiego. Figurki, modele, książki pełne zasad, kostki. Dla mnie, dla którego ziszczeniem marzeń o super grze była "Magia i Miecz" i kto zaczynał przygodę z RPG to był kosmos. 
Ten kosmos zmaterializował się kiedy w wakacje przed pierwszym rokiem studiów kupiłem podstawkę 40 (nawet już nie wiem która to była edycja). W potężnym pudle plastikowe figurki orków i oczywiście space marines. Dziś gdyby je porównać z współczesnymi figurkami, nawet  z Games Workshop, nie mówiąc już o  świętej pamięci Rackhmanie, wypadły by bardzo bardzo blado. Prawie wszystkie w jednej pozycji, zero dynamizmu. Wtedy jednak to było coś.  Nie mając wcześniej pędzla w ręku wziąłem się za malowanie i za granie. Kumpel nawet zrobił papierowego drednota :) Kartonowe ruiny z podstawki do dziś są obecne na polach bitew. 
Najbardziej chyba jednak wciągnął świat, wizja ludzkiego imperium przyszłości walczącego o przetrwanie pośród obcych potęg i mrocznych zagrożeń. Na pierwszej linii obrony zakony space marines...
Zreszta jak można było nie zakochać sie w tym świecie, kiedy na okładce podręcznika widniała taka ilustracja


Tak jakoś fascynacja pozostała do dziś, a minęło coś z 16 lat. Ostatnia edycja 40 leży na półce, nawet co nieco pomalowane, ale nigdy nie grane:)
Teraz świat 40 przeżywa renesans. Games Workshop podzieliło się monopolem na niego. Fantasy Flight Games robi planszówki, karcianki, RPG (przałbym kiedyś zagrać w Black Crusade i wcielić się w chaotycznego marines, Slannesh myślę że byłby moim patronem ;)). No i oczywiście gry komputerowe, na czele z Dawn of War.  Tu świat space marines ożywa dzięki niesamowitym animacją


Tu z Eldarami, miałem kiedyś ich armię, dziś gdybym wrócił do malowania i grania w 40 wybrałbym ich mrocznych pobratymców.


A po demie Space Marine zastanawiam się czy kupić tą grę...echh tyle lat a sentyment pozostał...


4 komentarze:

  1. A ja jestem upośledzona warhammerowo... Znaczy kocham, ale platonicznie. :D Sama jakoś nie gram, nie potrafię, nie ogarniam (jestem kobietą, wolno mi nie ogarniać :P ). Natomiast rozmach tego uniwersum, cała historia, podziały, to wszystko jest niesamowite i wspaniałe. Dlatego na przykład mogę wisieć nad kimś, kto gra i wielbić na odległość. ^^

    I dlatego bardzo, bardzo chciałabym, żeby powstał film osadzony w tym settingu. Tam jest materiału na całą serię przecież! o.O Przez pewien czas myślałam, że odpowiedzią na moje pragnienia będzie "Ultramarines", ale... cóż, okazało się, że zdecydowanie nie było. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt 40 jest fascynująca własnie rozmachem świata i tym ze w sumie wszystko można tam wrzucić:)Stąd już takie stado podręczników RPG, a już robią nowy o Gwardii Imperialnej.
      Oj, filmu porządnego chyba się nie doczekamy...

      Usuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. 36 years old Information Systems Manager Esta Ruddiman, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Chimes at Midnight (Campanadas a medianoche) and Candle making. Took a trip to Boyana Church and drives a Charger. Oficjalna strona

    OdpowiedzUsuń