wtorek, 10 maja 2011

Zaległości i aktualności.

Ten post miał pojawić się wczoraj, ale jakoś nie dało się pisać.Różne sprawy rodzinne, zdrowotne, musiałem też przeredagować jeden z moich artykułów, bo będę go przedstawiać na konferencji (o tym później).Trochę się nazbierało rożnych rzeczy o których chciałbym po marudzić. Na początek scena z parku na ulicy Furgoła, jak wspominałem wzięli się za jej rozbiórkę. Jak słusznie przypuszczałem chodzi o Around the Rock Pozostałość po koncertowej muszli jest za mała na duże koncerty, które mają miejsce w czasie festiwalu i przeszkadza w rozstawieniu scen składanych. Trzeba wiec zagospodarować inaczej to miejsce, i jeden z organizatorów festiwalu się za to wziął. Jak mi mówił ma też pomysły na cały park, żeby lepiej się nim zająć.
Jedno jednak trzeba przyznać starej scenie. Jej żelbetonowa konstrukcja broniła się przed demolką, jak fort Vaux przed Niemcami.
Najpierw taki sprzęt ruszył do akcji:


Potem taki, który nieco ucierpiał w starciu z sceną. Coś tam się poluzowało, pociekł olej i Panowie biegali i szukali gdzie by tu pożyczyć narzędzi:) Niestety nie miałem przy sobie mojego zestawu do naprawy i konserwacji ciężkich maszyn budowlanych. No pech chciał że prawie go zapomniałem ;)


Wczoraj jednak zniknęły pod zwałami ziemi ostatnie ślady starej muszli koncertowej...
Skończyłem kolejną smutną książkę. Po "The Kaisers Holocaust" czytelniczo pozostałem w Afryce, najpierw w Afryce Południowej, a konkretniej w Zululandzie. To dzięki naprawdę epickiej książce "The Washing of the Spears." 600 stron, drobnym drukiem o skomplikowanych i krwawych dziejach tej części Czarnego Lądu.Potem przeniosłem się na kartach "King Leopolds Ghost" do Konga. W podtytule tej ksiązki czytamy iż jest to opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie. Chciwości przede wszystkim  króla Belgów Leopolda, który wykroił sobie w Afryce prywatne państwo, terrorze jakim było ono rządzone i jakim wyciągano z niego zyski (obraz odciętych dłoni i stóp dzieci będzie mnie długo prześladował). No i bohaterstwie osób, które postanowiły to zmienić lub ukazać prawdziwe oblicze "humanitarnego" państwa Leopolda. Jak ukazał to Joseph Conrad, który widział ten horror na własne oczy,w "Jądrze ciemności". Smutna jedna z myśli tej książki, o ślepocie empatii. Obrońcy Konga byli zwolennikami brytyjskiego kolonializmu i nie widzieli jego win, nie zauważyli ludobójstwa na Hererach i Nama przeprowadzonego przez Niemców. Ta ślepota, taka selektywna ślepota dziś jest chyba mocniejsza. W dobie "szybkich" mediów przeskakujemy od tematu do tematu, często od tragedii do tragedii. Wybucha jakaś akcja pomocowa, jakieś zbiórki koncerty. A potem zmiana, jakieś inne miejsce na świecie, jakieś inne cierpienie i tragedia. Gdzieś zostają porzuceni ludzie, bo wyjechały wozy transmisyjne, reporterzy, nawet nie wiemy czy wrzucony przez nas pieniążek do nich dotarł. Czy zadajemy sobie takie pytanie? Czy to nas jeszcze interesuje? Przecież w wiadomościach właśnie pokazują takie straszne rzeczy . Tyle ze niektórych miejsc prawie nigdy nie pokazują... "Duch króla Leopolda" to ponura książka, bo prawdziwa.
W zeszłym tygodniu zmarł Cloude Choules, ostatni żołnierz, a w zasadzie marynarz Wielkiej Wojny (żyje jeszcze niewiasta, która była w brytyjskich służbach pomocniczych). Wieczny odpoczynek...



Wczoraj i przedwczoraj(zależnie czy wybieramy opcję wschodnia czy zachodnią) rocznica zakończenia II Wojny Światowej w Europie. U nas, pewnie po natłoku obchodów majowych, praktycznie niezauważona. Co ciekawe Polsat się wpasował puszczając "Upadek". W Moskwie oczywiście defilada, a mnie od razu przypomina się dzieciństwo, kiedy siedziałem przed telewizorem oglądając defiladę, bo zresztą nic innego nie było. I dwie pieśni, które zakodowały mi się w głowie, i siedzą w niej po dzień dzisiejszy.



Wczoraj minęło też 45 lat od emisji "Czterech pancernych i psa", ale o tym może kiedyś indziej...
W środę i czwartek będę uczestniczył w Konferencji naukowej na Uniwersytecie Ślaskim na temat wojny secesyjnej (program na przykład tutaj: http://histmag.org/?id=5506 )Przedstawię moje wypociny na temat udziały Ślązaków w tym konflikcie. Mam nadzieję także porobić nieco fot rekonstruktorom. He, he wezmę moje unijne kepi, które kiedyś sobie sprawiłem, może dają mi przymierzyć się do karabinu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz