Nie przestaje mnie zadziwiać Doctor Who.
Ważne miejsce w moim prywatnym pojmowaniu historii, zwłaszcza XX wieku zajmuje I Wojna Światowa, Wielka Wojna jak ją wciąż nazywają na zachodzie, i jak ja tez często o niej mówię. Ten konflikt to matka XX wieku, rozdroże do którego doszła stara Europa, wykrwawiła się, zmieniła i poszła nowymi ścieżkami. Ku jeszcze większym tragediom...
Co to ma wspólnego z Doctorem Who? Dwa odcinki trzeciej serii- Human Nature i Family of Blood. Szczególnie końcówka tego drugiego. Dzień Pamięci- weterani Wielkiej Wojny, wśród nich starzec, którego jako chłopca spotkaliśmy w 1913. Który dzięki Doctorowi przetrwał koszmar zachodniego frontu. Jest też Martha i Doctor. Oboje z wpiętymi w ubranie czerwonymi makami. Makami które noszą praktycznie wszyscy w Anglii( i wielu krajach wspólnoty) już na tygodnie przed 11 listopada, Dniem Pamięci, dniem podpisania zawieszenia broni. Makami, które kupuje się a dochód z ich sprzedaży przeznaczony jest dla weteranów.
Makami które stały się symbolem pamięci dzięki temu wierszowi Johna McCrae:
In Flanders fields the poppies blow
Between the crosses, row on row,
That mark our place; and in the sky
The larks, still bravely singing, fly
Scarce heard amid the guns below.
Na polach Flandrii, w równych szeregach
pomiędzy krzyżami kwitną maki
Znacząc nasze miejsce
A w obłokach skowronki wciąż dzielnie śpiewają
Za nic mając sobie dział grzmot.
(tłumaczenie moje, wiec takie sobie)
Młodzieżowy serial, jakim jest Doctor Who, pięknie, wzruszająco, nienachalnie przypomniał, to co i tak wszyscy w Wielkiej Brytanii wiedzą. Po co to święto, po co te maki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz